Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Arena to projekt mojego życia

23.06.2020 15:00:00

Podziel się

Na swoim koncie mają wiele docenianych, pięknych i charakterystycznych realizacji. Zaprojektowali takie obiekty jak m.in. słynne „Żelazko”, przy ulicy Ogrodowej, budynek firmy Giant, przy ulicy Głogowskiej. To oni stworzyli koncepcję nowej Areny i Centrum Biurowo - Usługowego Maraton w Poznaniu. Ale projekt to dopiero początek drogi. Każdy budynek musi mieć duszę bo każdy będzie dla kogoś nowym domem. - Budowa więzi emocjonalnej, szczerości w relacjach inwestor - architekt, jest więc bardzo ważna. Im szczersza tym lepszy dom projektujemy – przyznaje Karol Fiedor, prezes zarządu CDF Architekci.

ROZMAWIA: Marta Józefczak
ZDJĘCIA: Sławomir Brandt

Czy architekt to zawód marzeń?

Karol Fiedor: Wykonywanie zawodu architekta nie jest zadaniem łatwym, choć ciekawym. Każdy dzień jest inny, bywa trudny, a często zmieniające się przepisy prawa, zmuszają do ciągłej nauki. To przede wszystkim zawód różnorodny, który wymaga od nas indywidualnego podejścia do każdego człowieka i projektu. Każdy, kto do nas przychodzi, ma inne wyobrażenie o swoim domu, inwestycji czy projekcie, a architekt staje często przed trudnym zadaniem, jakim jest stworzenie przestrzeni, która będzie spełniała oczekiwania, ale też będzie odpowiadać myśleniu o czyjejś przyszłości. Budowa więzi emocjonalnej, szczerości w relacjach inwestor – architekt, jest więc bardzo ważna. Im szczersza, tym lepszy DOM projektujemy. Inwestor podejmujący się budowy własnego domu, zawsze jest bardzo wymagający. Trudno się dziwić, ponieważ DOM to kamień milowy w życiu każdego człowieka. To forma, w której będą miały miejsce radości i troski życia codziennego. Dlatego każdy chce, aby jego DOM był idealny. W początkowej fazie rola architekta przypomina trochę rolę „spowiednika”, koleżanki czy kumpla, któremu możemy powiedzieć wszystko. Później architekt staje się doradcą i wypracowuje rozwiązania spełniające marzenia o domu idealnym. Dla mnie zawód architekta jest zawodem marzeń, który pozwala spełniać marzenia innych.

Dom to pojęcie, które wzbudza w wielu z nas pozytywne uczucia. Przywołuje wspomnienia, ale też zachęca do stworzenia własnej przestrzeni, własnego domu.

DOM to jedno z ważniejszych słów, którego znaczenia uczymy się przez całe życie. Budujemy własne wyobrażenie, na które często wpływa nasze dzieciństwo, doświadczenia wizyt u przyjaciół, podróży po świecie czy poszukiwania w Internecie. Te doświadczenia ośmielają nas do podjęcia decyzji o projekcie własnego domu, co często idzie w parze z założeniem rodziny. Trzeba pamiętać, że dom bez rodziny jest tylko budynkiem. Brak w nim emocji, ciepła, czyli tego wszystkiego, co czyni nas ludźmi.

W języku architektów każdy projektowany obiekt jest domem. To dla nas wyzwanie, bowiem pamiętamy, do czego jesteśmy powołani. Mamy dawać przecież szczęście i umożliwiać swobodny rozwój człowiekowi. Ten humanizm zawarty w naszej pracy jest dla mnie szczególnie ważny. Często podkreślam w rozmowach z naszymi inwestorami, zwłaszcza deweloperami, że projektowanie domu wielorodzinnego, dla ludzi, którzy są anonimowi, jest szczególnie trudne. Dlatego w te projekty wkładamy dużo wysiłku. Chcemy, aby proponowane przez nas rozwiązania były jak najlepsze i uniwersalne, ale też odpowiadały na potrzeby przyszłych mieszkańców.

Za kilka tygodni będzie Pan obchodzić jubileusz 25-lecia działalności. Jak przez te lata zmieniło się podejście do architektury?

25 lat to dużo czasu i nie wiem, kiedy ten czas minął. To potwierdza, że w moim zawodzie nie ma nudy. Mam przeświadczenie, że udało nam się zrobić kilka naprawdę dobrych projektów. Nie ominęły nas kryzysy, ale mimo to udało się zbudować stabilną i dużą architektoniczną firmę. To nasz największy sukces. Co ciekawe, wielu architektów pracujących obecnie w CDFie jest młodszych niż historia naszej firmy. Pasja do wykonywanego zawodu, talent i zaangażowanie to coś, co łączy nasze pokolenia. Patrząc na dokonania młodych architektów, z uwagą obserwuję, jak ważna jest dla nich ekologia i świadome rozwiązania projektowe w celu jej ochrony. Ich działania uświadomiły mi, jak jest to ważne i jak niewiele trzeba, aby decyzja architekta była w tych sprawach kluczowa. Młodzi architekci w projektach uwzględniają potrzeby przyszłych pokoleń, jak na przykład kreowanie przestrzeni zielonych, w których można odpocząć i inspirować się do działania. To jest budujące i świetnie wróży na przyszłość.

W projektowaniu, chyba jak w wielu dziedzinach życia, pośpiech nie jest wskazany?

Zdecydowanie. Od kilku lat miałem wrażenie, że wszystko bezsensownie przyspiesza. Na początku myślałem, że to mój pesel nie nadąża. Okazuje się, że to nie jedyny powód. Internet, nowe technologie, łatwość zakupów, wszystkiego, wszędzie, o każdej godzinie spowodowało, że rozmyła się różnica między dniem a nocą, między pracą a odpoczynkiem. Pęd do sukcesu czy pieniędzy przykryły wiele wartości. Ostatnie miesiące pandemii, pokazały nam wszystkim, że można zwolnić. Pomijając aspekty zdrowotne, ograniczenia i problemy ekonomiczne, ten czas będę wspominał jako powrót do zamierzchłej przeszłości, w której było więcej równowagi między mieć a być. Praca architekta to składowa wielu rzeczy, czas dany na projekt wydaje się być jedną z ważniejszych, a pośpiech w naszej pracy to synonim złego.

Wspomniał Pan o tym, jak pracowało się jeszcze kilka lat temu. Wtedy powstał taki budynek jak słynne „Żelazko”. Jako pracownia podjęliście się jego odbudowy.

Nie jestem zwolennikiem odbudowywania. Jeżeli już podejmuję się takiego działania, to muszą to być budynki ważne. Obiekty, które silnie funkcjonują w pamięci mieszkańców, w przestrzeni urbanistycznej, a nie są efektem domniemanych przekazów. Kamienica na ulicy Ogrodowej, czyli słynne „Żelazko”, należy do takich budynków. To była ikona Poznania, a my daliśmy jej drugie życie. Warto podkreślić, że kamienica nigdy by nie powstała, gdyby nie determinacja firmy Constructa Plus oraz duże wsparcie uzyskane od MKZ. To miejsce, które zyskało nowy wymiar. Znajduje się w niej przestrzeń handlowa, charakterystyczne przeszklenia wychodzące na ulicę i placyk z zielenią stanowiący przestrzeń miejską podobną do tych z Berlina czy Barcelony. Dzięki takim zabiegom architektonicznym chcieliśmy tchnąć więcej życia w to miejsce. Czytając opinie poznaniaków o tej realizacji, chyba nam się udało (uśmiech). Podobnych realizacji jest coraz więcej, dzięki czemu Poznań staje się bardziej uporządkowany urbanistycznie.

A z Areną nie było tremy?

Powiem szczerze, że w momencie, w którym udało się nam wygrać zamknięty konkurs na wykonawcę projektu, pojawiła się trema. Trochę zwątpienia i refleksja, czy jesteśmy przygotowani do tego, aby zająć się tym ważnym dla poznaniaków miejscem. Pojawiało się pytanie, czy zrobimy projekt na tyle dobrze, aby odbiór społeczny był pozytywny. Te emocje towarzyszyły całemu zespołowi pracującemu przy tym projekcie na etapie koncepcji. Arena oraz Park Kasprowicza to przecież dla wielu z nas miejsce kojarzone z dzieciństwem, emocjami uczestnictwa w pierwszym koncercie czy meczu. Przystępując do prac koncepcyjnych, przeanalizowaliśmy ogrom archiwalnego materiału, pierwotny projekt architekta Jerzego Turzeniewskiego, następnie wiele obiektów na całym świecie i doszliśmy do jednej konkluzji. Nie możemy pójść na żaden kompromis funkcjonalny. Ten obiekt musi być zaprojektowany nowocześnie, tak, aby służył społeczności przez kolejne dziesięciolecia. Dla mnie, dla nas, to projekt życia, nad którym pracuje kilkadziesiąt osób, inżynierów różnych specjalności. Nasz zespół architektów, a wśród nich Krzysztof Łuczak, Natalia Okraska, Krzysztof Broża, Joanna Baszyńska, Szymon Rępała, Kinga Grzybowska – to mieszanka rutyny i młodzieńczego zapału.

Jaka będzie nowa Arena?

Zachowanie pierwotnego kształtu Areny było dla nas priorytetem. Doceniamy jej wartość historyczną i architektoniczną. Podjęliśmy się jednak stworzenia nowych przestrzeni użytkowych. Zaprojektowaliśmy nową kondygnację podziemną, zmieniliśmy funkcje obiektu, układ trybun i wszystko, co niezbędne dla funkcjonowania obiektu naszych czasów. Zmieniliśmy wejście główne, które otrzyma formę amfiteatralnego zejścia do nowo projektowanego poziomu z placu olimpijskiego. To rozwiązanie jakiego w tym miejscu jeszcze nie było. Wykreujemy przestrzeń, która nie będzie tylko wejściem czy wyjściem z obiektu. Będzie to miejsce spotkań, gdzie wypijemy pyszną kawę, zorganizujemy przedstawienia czy koncerty. Powstanie tu idea letniej sceny artystycznej i kulturalnej, zupełnie nowej w Poznaniu.

Wspominaliśmy o projekcie życia, jakim jest Arena. O świetnym zespole CDF Architekci. Czy czuje się Pan spełniony zawodowo?

Do mojego zawodowego życia zawsze podchodziłem z dużą cierpliwością. Kilka lat temu zamknąłem mój prywatny projekt, który zawsze był moim celem. Kiedy udało się go osiągnąć, poważnie zastanawiałem się co dalej. Poczułem się spełniony i szczęśliwy. To uczucie minęło i dziś mam nowe wyzwania, choć nie wszystkie są związane z zawodem. Mam poczucie, że osiągnąłem dużo więcej niż chciałem. Swój sukces zawdzięczam fantastycznym inwestorom i moim przyjaciołom z CDFu Bartkowi Małeckiemu i Piotrowi Borkowskiemu. Najwięcej zawdzięczam jednak mojej żonie, która zrezygnowała ze swojej kariery, aby wspierać mnie i dać mojej rodzinie prawdziwy DOM.

Czy jest coś co chciałby Pan zaprojektować, zrobić? Może swój dom?

Wiele lat temu zaprojektowałem autorski dom, którego do dziś nie udało się wybudować. Pozostaliśmy w domu, który miał być przejściowym. Przez lata nie zmienialiśmy w nim nic, bo należało zmienić wszystko. Nie lubiłem go od samego początku za jego eklektyzm, błędy funkcjonalne, skale. Pocieszałem się, że na starość zamieszkamy za granicą w domu idealnym. Po latach okazało się, że to w tym „nieidealnym” domu czuję się najlepiej. Przyzwyczaiłem się do jego wad, tak jak przyzwyczaja się do wad przyjaciela. Moim drugim domem jest jednak biuro. To tutaj spędzam większość czasu. Zaczynając swoją drogę jako architekt, zawsze myślałem o budowie własnej przestrzeni i tak wybudowałem biurowiec. Czuję się tu świetnie i tutaj skupiam się na projektowaniu firmy. Planujemy nowe realizacje, a nawet ekspansję na rynki zagraniczne. Jednak uwieńczeniem moich działań będzie rewitalizacja wspomnianej Areny, która za trzy lata stanie się obiektem, z którego każdy poznaniak będzie dumny.