Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Klinika zdrowia

17.02.2020 12:00:00

Podziel się

Do nowej siedziby CENTRUM MEDYCZNEGO SYNERGY CLINIC na poznańskim Górczynie pacjenci pukali jeszcze przed otwarciem. Ta nowoczesna klinika z dziesięcioma gabinetami – w tym zabiegowym i endoskopowym – oferować będzie pacjentom dostęp do wielu specjalistów. Ideą tej placówki medycznej jest interdyscyplinarne podejście, co oznacza całościową opiekę nad pacjentem. Specjaliści skupiają się na poszukiwaniu przyczyny choroby i jej eliminowaniu. To holistyczne podejście do pacjenta pozwala na komplementarne leczenie i eliminowanie objawów choroby oraz polepszanie komfortu życiowego pacjenta. Skąd takie nietypowe podejście? – Chcemy, aby nasi pacjenci wychodzili od nas zdrowi i byli zadowoleni – mówią Alicja Brodowiak i Łukasz Styra, właściciele Synergy Clinic, dla których zawsze na pierwszym miejscu jest człowiek, a pomaganie wychodzi z serca.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Sławomir Brandt

Piękna, nowa klinika, przykuwa uwagę przechodniów. W środku jest bardzo czysto, przytulnie i przyjaźnie. Wchodzę.

Alicja Brodowiak: Dzień dobry, witamy w centrum medycznym Synergy Clinic. To miejsce, w którym podchodzimy do pacjenta kompleksowo, holistycznie, szukając przyczyn choroby, a nie lecząc jedynie objawowo.

To rzadkie podejście, ponieważ na ogół u lekarza słyszymy diagnozę, dostajemy receptę i idziemy do domu.

AB: Dziś pacjent jest świadomy i coraz więcej wymaga od lekarza. Zmiany cywilizacyjne spowodowały, że coraz częściej chorujemy, jesteśmy coraz słabsi pod względem genetycznym i metabolicznym. Dlatego tak ważne jest szukanie przyczyn choroby.

Łukasz Styra: Leczenie interdyscyplinarne wywodzi się z medycyny funkcjonalnej, ze Stanów Zjednoczonych. Chodzi o znalezienie przyczyny źródłowej, żeby wiedzieć, jak leczyć.

AB: Dochodząc do przyczyny choroby, mamy możliwość zlokalizować jej ognisko, leczenie wówczas jest skuteczne i trwałe, chociaż niekoniecznie krótsze. Niestety w Polsce pacjenta leczy się objawowo, jest to podyktowane systemem edukacji, jak w wielu krajach z resztą. Na szczęście coraz więcej lekarzy skłania się jednak do szukania, studiowania wyników badań klinicznych oraz licznych opracowań i tacy są nasi specjaliści.

Czy trudno było Wam pozyskać lekarzy?

AB: Tak. Wciąż budujemy nasz zespół, powiększając go o kolejnych specjalistów.

Do kogo pacjenci będą mogli się zapisać?

AB: Do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, chirurga, chirurga naczyniowego, endokrynologa, gastroenterologa, dermatologa, psychiatry, ginekologa, w tym także ginekologa estetycznego, ortopedy, kardiologa, onkologa, specjalistów medycyny estetycznej.

ŁS: Jeśli będzie potrzeba konsultacji ze specjalistą spoza naszej oferty, na pewno nie zostawimy pacjenta samemu sobie. Warto dodać, że u nas bardzo ważna jest dietetyka kliniczna i sportowa. Zresztą od lat jesteśmy dietetykami i wiemy, jak ważna jest dieta przy różnych schorzeniach, czasem nawet kluczowa.

Dlaczego akurat dietetyka?

AB: Jako dietetyk kliniczny widziałam w swoim życiu wielu pacjentów chodzących od lekarza do lekarza, bezskutecznie szukając pomocy. Dieta ma ogromny wpływ na całe nasze życie. Dlatego zanim postawimy diagnozę, musimy przeprowadzić długi wywiad, żeby dowiedzieć się, jakie dana osoba ma objawy i jak się odżywia, jaki tryb życia prowadzi, czy pewne schorzenia nie wynikają z podłoża genetycznego. Dietą i suplementacją można bardzo dużo zdziałać.

Czy my się źle odżywiamy?

AB: Niestety tak.

ŁS: Powiedziałbym nawet, że przyjmujemy pokarmy, a nie się odżywiamy.

Czy to jest efekt obecnego trybu życia, czyli ciągłego pędu?

AB: Oczywiście, ale również dostępności produktów, zwłaszcza tych gotowych, po które można sięgnąć w każdym sklepie. Kupujemy gotową kanapkę lub tuńczyka w puszce, bo taki fit. Takie zwykłe pieczywo, wieloziarniste, wydaje się być zdrowe, ale niestety, dzisiejsza pszenica jest tak wysoko przetworzona. Dużo mówi się o glutenie, że jest zły i mamy z tego powodu problemy zdrowotne. A nikt nie mówi o tym, że w pszenicy jest 40 innych białek, które mogą być równie groźne jak gluten. Mam wielu pacjentów, których wyniki badań mówią wyraźnie, że mocno reagują na pszenicę, a na gluten nie. Tuńczyk zaś jest naszpikowany dioksynami i metalami ciężkimi. Brzmi mocno chemicznie? I tak jest w istocie. Dlatego tak istotne jest sprawdzenie wszystkich parametrów zanim postawimy diagnozę. A jest to wielotorowe.

Z tego co mówicie wnioskuję, że dietetyka jest istotnym ogniwem w leczeniu.

AB: Tak, dlatego ściśle współpracujemy z lekarzami różnych specjalizacji. Przykładowo, pacjent choruje na Hashimoto, reumatoidalne zapalenie stawów, łuszczycę czy atopowe zapalenie skóry. To wszystko są choroby bardzo dieto-zależne. Odpowiednią dietą możemy je wyciszyć. Dodatkowo, sprawdzając obciążenia organizmu, eliminujemy przyczynę i pacjent zdrowieje.

Tak, tylko dieta kojarzy się nam ze żmudnym procesem przygotowywania posiłków, na co nie mamy czasu.

AB: Kojarzy się także z obcinaniem kalorii i głodem. Nic bardziej mylnego. Bardzo łatwo jest rozpisać dietę, której pacjent nie jest w stanie przejeść, niskim nakładem czasu na przygotowanie posiłków. To o czym Pani mówi, to dzisiaj już mit. Pacjenci wcale nie muszą jeść 5 czy 6 posiłków dziennie, można prawidłową dietę rozpisać na trzech posiłkach, są modele żywieniowe, gdzie wystarczą tylko dwa – np. w ketozie. Trzeba umieć dopasować to do stylu życia i stanu pacjenta.

Skąd u Was zainteresowanie dietetyką?

AB: Zaczęło się od moich dzieci. Miały bardzo duże problemy, z którymi żaden lekarz nie mógł sobie poradzić. Zaczęłam szukać. Dużo czytałam, początkowo artykułów w prasie, potem zgłębiałam literaturę popartą badaniami klinicznymi. Okazało się, że wystarczy wprowadzić w ich plan żywieniowy odpowiednie produkty, a z niektórych zrezygnować. W końcu trafiłam na lekarza, który mnie na to naprowadził. I tak się zaczęło.

Dzieci mają się dobrze?

AB: Bardzo. Na co dzień trenują różne dyscypliny sportu ze świetnymi wynikami.

Mam wrażenie, że dla Pani pacjenci są swego rodzaju zagadką, którą trzeba rozwiązać…

AB: Mój syn kiedyś powiedział, że mama jest detektywem (śmiech). Tak, dlatego wywiad jest podstawowym, najważniejszym narzędziem. Dzięki niemu można dobrać badania dla pacjenta.

ŁS: U mnie z kolei zaczęło się od sportu. Kiedyś sam byłem pod opieką dietetyka, który widziałem, że nie wiedział, jak mnie doprowadzić do celu. Trenowałem wtedy kulturystykę, chciałem nabrać masy mięśniowej. Zacząłem interesować się tą tematyką. Po jakimś czasie, kiedy osiągnąłem zamierzony cel, zacząłem pomagać innym. I tak już zostało. W międzyczasie przyswajałem tony materiału. To się stało moją pasją.

Mogliście połączyć dwie dziedziny dietetyki, które świetnie się uzupełniają.

ŁS: Dokładnie tak. Myślę, że to jest nasz przepis na sukces.

AB: Łukasz potrafi doskonale poprowadzić organizm pacjenta do założonego celu, np. w dwa tygodnie zrzucić 6 kilogramów, zwiększyć wytrzymałość, doprowadzić do rozrostu mięśni. U Niego nie ma zagadek. Najważniejsze, żeby pacjent chciał słuchać. Teraz, kiedy tak rozmawiamy, przypomniało mi się, jak któregoś dnia przyszła do mnie mama z dwuletnią córką, chorującą na dziecięce porażenie mózgowe. Dziecko nie chodziło, nie siedziało samodzielnie, nie mówiło, był z nim bardzo słaby kontakt wzrokowy. Lekarze orzekli, że tak już będzie. Mama się zaparła, rehabilitowała córkę codziennie. Kiedy przyszła do mnie na wizytę, chwilę wcześniej były na pobraniu krwi, aby sprawdzić nietolerancje pokarmowe. Do czasu wyników badań uznałam, że na początek wycofamy z diety dziewczynki kilka produktów. Po dwóch i pól tygodnia otrzymałam maila, że córka zrobiła ogromne postępy podczas rehabilitacji, większe niż przez ostatni rok.

Wzruszyła się Pani?

AB: Bardzo. Zajrzałam w wyniki badań i okazało się, że pacjentka ma bardzo dużo nietolerancji pokarmowych i do tego reakcje alergiczne IV typu kontaktowe na nikiel. Objawiało się to w ten sposób, że kiedy jadła owsiankę z bananem i kakao, dostawała dziwnych tików. Wycofaliśmy produkty, które zawierają nikiel. Objawy minęły całkowicie. Ponadto u pacjentki pojawił się kontakt wzrokowy, zaczęła mówić pojedyncze wyrazy, a na końcu nawet raczkowała. Po czterech miesiącach diety neurolog wycofał diagnozę.

Czyli ta klinika będzie kontynuacją właśnie takich, wspaniałych rezultatów.

AB: Bardzo bym chciała, żeby pacjenci wychodzili od nas zdrowi i zadowoleni, to jest dla nas najważniejsze.

Co jeszcze możecie zaoferować pacjentom?

AB: Stawiamy na nowoczesność. Specjalnie dla nich stworzyliśmy także aplikację na telefon, dzięki której każdy będzie miał tam historię choroby, będzie mógł sprawdzić termin wizyty, umówić kolejny, zobaczyć zalecenia, jakie leki ma przepisane i jaki jest ich termin przydatności, w której aptece je kupić, a nawet zarezerwować oraz ustawić przypomnienia o dawkowaniu leków, zamówić e-receptę bez kolejnej wizyty czy inne.

ŁS: Będzie u nas dziesięć gabinetów, pokoje zabiegowe, gdzie w znieczuleniu ogólnym lekarze przeprowadzą gastroskopię i kolonoskopię. Wszystkie badania odbędą się na miejscu, a jeśli trzeba je dodatkowo skonsultować, specjaliści zrobią to od ręki. Takie centrum zdrowia w jednym miejscu.