Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Miłość od pierwszego zakręcenia

03.02.2022 13:27:28

Podziel się

Kto nie pamięta kultowej już dzisiaj sceny, kiedy to Demi Moore daje pokaz tańca na rurze w filmie pt. „Striptiz”. Dziś pole dance to sport i to coraz popularniejszy zarówno wśród młodych dziewczyn, jak i dojrzałych kobiet. Doskonale poprawia sylwetkę, jest sposobem na zrzucenie zbędnych kilogramów, a w mistrzostwach pole dance startuje coraz więcej chętnych. Zajrzeliśmy więc do Ballerina Pole Dance School, by sprawdzić, jak to wygląda w praktyce. Naszym przewodnikiem jest Agata Kosicka, współzałożycielka szkoły, instruktorka i pasjonatka pole dance.

ROZMAWIA: Elżbieta Podolska
ZDJĘCIA: Archiwum prywatne

Agata Kosicka: Profesjonalna nazwa sportu to akrobatyka na drążku pionowym z wykorzystaniem elementów tańca. Historia tego tańca wcale nie zaczyna się w nocnym klubie. Sięga XV wieku, kiedy to w Afryce plemiona odprawiały swoje rytualne tańce przy wysokich palach, a wokół nich paliły się ogniska. Oni tańczyli, śpiewali i najprawdopodobniej próbowali też wykonywać proste ewolucje na tych palach. W miarę upływu czasu taniec ten pojawił się w Europie. Zaczęto tańczyć na coraz węższych palach. Co ciekawe, pole dance bardzo szybko i mocno ewoluował w kierunku akrobatyki sportowej.

Czyli nie ma nic złego w pole dance.
Absolutnie nie, choć może kojarzyć się z nocnymi klubem. Ma jednak znacznie większą wartość. Przez lata naszej działalności obserwujemy, jak kobiety zmienia pole dance. Przychodzą do nas nieśmiało, niepewne siebie, z głową opuszczoną, a po kilku miesiącach treningów następuje w nich metamorfoza. Stają się kobietami pewnymi siebie, świadomymi swoich zalet i uroku. Inaczej zaczynają się ubierać, malować. Myślę, że ten sport bardzo wyzwala kobiecość. Raz do roku organizujemy spotkanie, na które dziewczyny zapraszają swoich znajomych i pokazują, co potrafią. Miny zaproszonych są bezcenne, a potem owacje, zachwyt, co też pomaga i dopinguje do ćwiczeń.

To chyba nie jest łatwy trening.
Rzadko zdajemy sobie sprawę, że to tak naprawdę ciężka harówka. Kobieta musi podnieść ciężar swojego ciała na drążku w 80 procentach na rękach. Nie ma co kryć, że jest to trening siłowy.

Od czego się zaczyna?
Zaczynamy od poziomu podstawowego, czyli najpierw ćwiczymy najprostsze obroty, chwyty, tricki. Chodzi o to, żeby nabrać pewności w kontakcie z rurą, z tym metalem, żeby przygotować do tego ciało. Na początku pojawia się mnóstwo siniaków, otarć. Skóra jest nieprzyzwyczajona do takiego sprzętu. Wszystko boli. Kręcenie się na rurce przypomina karuzelę – są podobne odczucia. W związku z tym pracujemy też nad błędnikiem. Po kilkunastu godzinach pracy błędnik się przyzwyczaja i nie ma już problemów. No i jest jeszcze lęk wysokości podczas pierwszych wspinaczek. Pracujemy nad własnymi słabościami i ograniczeniami.

Jaką wysokość powinna mieć taka rura?
Generalnie im dłuższa, tym lepiej się na niej trenuje, zwłaszcza wysokim osobom. Nasze szkolne w tej chwili mają 3,5 metra. Jest to już bardzo dobra wysokość, żeby móc porobić kilka ewolucji kaskadowych, czyli z trzeciego piętra móc przejść sobie do samego dołu w różnych układach figur.

Każdy może ćwiczyć?
Każdy, kto jest aktualnie zdrowy, kto nie ma przeciwwskazań lekarskich do trenowania. Wiadomo, że kobiety w ciąży i w połogu muszą na chwilę zawiesić treningi.

I w każdym wieku?
Tak, oczywiście. Najstarsza kursantka u nas w szkole ma 55 lat. Najstarszą osobą, która uprawia pole dance, występowała też w japońskiej edycji programu „Mam talent”, jest pani, która ma już 75 lat. Wiek nie jest żadnym ograniczeniem. Nasze kursantki, które są po pięćdziesiątce, radzą sobie niesamowicie.

Czyli to sport dla każdego?
Gdybym umówiła się z Panią na taką lekcję indywidualną, to gwarantuję, że bawiłaby się Pani świetnie i chciała zostać. Panie się najpierw bronią, a potem wsiąkają w ten sport. Wiele osób najpierw ma takie nastawienie, że chce, ale się boi. Jednak nasz trening jest przeprowadzany stopniowo, by każdy mógł od podstaw nabrać wprawy, siły, poczuć ten sport. Na początku nie ma żadnych ewolucji na górze, są ćwiczenia na dole, z materacem, asekuracją, tak żeby każdy czuł się bezpiecznie.

W jakim stroju można ćwiczyć? Czy trzeba się jakoś specjalnie ubrać?
Trzeba mieć krótkie spodenki i top. Wszystko można u nas kupić, bo my także szyjemy stroje do pole dance.

To mogę przyjść bez przygotowania kondycyjnego, z ulicy?
Dokładnie tak i 80 procent kursantek tak właśnie do nas trafia – „z kanap”. Bardzo mały jest odsetek osób, które trafiają z przygotowaniem tanecznym, baletowym, akrobatycznym. Sporo jest osób, które próbowały chodzić na siłownię czy fitness, ale się w to nie wkręciły. To było dla nich za nudne. Pole dance to wyzwanie, nigdy nie jest nudno, cały czas się coś dzieje, zmienia, poprawia.

Jak się zaczęła ta miłość do pole dance u Pani?
Moja przygoda rozpoczęła się prawie 9 lat temu, kiedy były tylko 3 szkoły w Poznaniu. Koleżanka namówiła mnie, żebyśmy pochodziły w weekendy i spróbowały czegoś nowego. Jestem osobą, która dużo ćwiczyła i próbowała swoich sił w różnych sportach. W moim przypadku była to chęć spróbowania czegoś nowego. Okazało się, że dla nas obu była to miłość od pierwszego zakręcenia. Od razu nas porwało, zachwyciło na tyle, że zaczęłyśmy regularnie trenować i po roku rozpoczęłyśmy uczęszczanie na różne warsztaty pole dancowe. W tym czasie ten sport w Polsce bardzo zaczął się rozwijać. Przyjeżdżało wtedy do nas mnóstwo osób z zagranicy, które trenowały profesjonalnie, a my brałyśmy udział w zajęciach z nimi i się uczyłyśmy. Kiedy nabrałyśmy umiejętności i pewności, by zacząć uczyć, zostałyśmy instruktorkami. Krótko później postanowiłyśmy otworzyć szkołę. Byłyśmy wtedy czwartą taką placówką w Poznaniu. To był bardzo spontaniczny pomysł, który zrodził się tak naprawdę z braku idealnego miejsca dla nas. Jednego dnia po treningu koleżanka Kamila Hrebelko-Graja, która jest też współwłaścicielką szkoły, stwierdziła, że chciałaby, żeby były wysokie rurki, ładnie, czysto, parking, centrum miasta. Stwierdziłyśmy, że musimy stworzyć takie miejsce. Udało się. Siódmy rok za nami. W czasie pandemii nie było łatwo, ale udało się przetrwać dzięki elastyczności właścicieli lokalu. Aż wierzyć się nie chce, że ten czas tak zleciał.

Obecnie pole dance uznawany jest za sport.
Już został zakwalifikowany przez ministerstwo jako sport i trwają starania, by stał się olimpijskim.

Jak wyglądają zawody w pole dance?
Jest dużo rodzajów zawodów. To zależy od tego, kto je organizuje. Takie najbardziej profesjonalne, ogólnopolskie i ogólnoświatowe przygotowywane są przez Polską Federację Pole Dance. To jest kategoria pole sport i to jest akrobatyka na wysokim poziomie.

Czy przygotowywały Panie kogoś z zacięciem sportowym?
Tak, miałyśmy kilka pań startujących w zawodach. Dziewczyny nabierają coraz więcej odwagi. Co roku namawiamy dziewczyny, by startowały i je przygotowujemy, układamy choreografię, pracujemy wspólnie i potem kibicujemy. Najbliższe zawody będą w Kielcach w kwietniu.