Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Noworoczne szczęście buduje się cały rok

17.01.2020 12:00:00

Podziel się

Wyobraź sobie, że przychodzi taki poranek w Twoim życiu, kiedy zaraz po tym jak wstajesz z łóżka, orientujesz się, że Twoje życie nie zależy od Ciebie, że w Twoją codzienną rutynę wkrada się czyjaś narracja. Orientujesz się, że jesteś bohaterką czy bohaterem czyjejś powieści. Słyszysz głos, który opisuje wszystko co robisz – to głos autorki powieści. Co robisz, kiedy zdajesz sobie sprawę, że Twoja radość, smutek, nadzieja, plany, każda czynność, zależą od autorki książki, w której występujesz? Ucieczka z tego świata wydaje się dobrym pomysłem, ale nie możesz tego zrobić. Dowiadujesz się, że gdziekolwiek się ukryjesz, wątek znajdzie Cię i tak.

Agnieszka Maruda-Sperczak: Trenerka Biznesu, mówczyni inspiracyjna i motywacyjna, Reiss Motivation Profile (RMP) Master, mentorka, konsultantka i praktyk biznesu, akredytowana Coach ICF, Master NLP, promotorka skutecznego motywowania i komunikacji opartej o wartości.

A teraz pomyśl, że faktycznie tak jest. Tyle, że tą autorką (autorem) jesteś Ty i sobie piszesz codzienne scenariusze. Jak rozpiszesz swój dzień, tydzień czy miesiąc, a nawet rok? Czy scenariusz byłby zgodny z tym, co czuje Twoje serce, czy raczej z tym, co podpowiada Ci umysł? Niektórzy nazywają go też rozumem czy mózgiem. Ciekawe, że serce to po prostu serce. Jednoznacznie.

Serce czy umysł?

To pytanie, które zadają sobie ludzie stojący w obliczu zmian i ważnych decyzji do podjęcia. Nawet pozorny brak działania to decyzja. Każda wywołuje konkretne konsekwencje. Zamiast jednoznacznych rozstrzygnięć podpowiem tylko, że do skutecznego działania potrzebujemy i serca, i rozumu. Ważne jednak, by właściwy organ wybierał kierunek i strategię działania, wydawał „rozkazy”, a właściwy był wykonawcą i dobierał odpowiednie narzędzia do realizacji tego czego NAPRAWDĘ chcemy. Zdarza się, że wszystko opieramy na umyśle. Być może wtedy boli nas serce.

Minouche Szafik z London School of Economics jest przekonana, że „W przeszłości w pracy liczyły się mięśnie, teraz liczy się umysł, w przyszłości liczyć się będzie serce”. Też jestem tego zdania. Będziemy coraz bardziej skłonni słuchać serca, a umysł zaprzęgać do planowania i wykonywania. Czasem przydadzą się też mięśnie. Jednak kolejność się zmieni. A co w życiu poza pracą? Czyż nie jest podobnie? Coraz bardziej odchodzimy od pracy fizycznej i przesuwamy się do wciskania przycisków dobrze zaprogramowanych urządzeń, dzięki czemu działają w oczekiwany przez nas sposób i wspierają nas w codziennych czynnościach. Zarówno w domu, jak i w pracy. Czy tak samo nie można postąpić ze swoim własnym sercem i umysłem? Dobrze zaprogramować umysł, by nas wspierał w codziennych działaniach i realizacji celu. A kierowanie pozostawić sercu. Jak zbudować te przyciski?

Kiedy postanowienia stają się czasem przyszłym dokonanym? 

Kiedy rozpoczyna się nowy rok, planujemy zmiany, zaczynamy i… polegamy kilka tygodni później. „No cóż, znowu się nie udało” – myślimy i żyjemy jak dotychczas. Najczęściej do momentu, w którym to samo życie za nas zdecyduje i niejako zmusi nas do dokonania niezbędnych zmian. To trochę tak, jakbyśmy oczekiwali od naszego samochodu, że bez wymiany opon, oleju, zatankowania właściwego paliwa, będzie nas dowoził bezpiecznie do celu. Nierzadko oczekujemy jednak od siebie, że bez odpoczynku, zadbania o swoje własne potrzeby i wzmocnienie siebie, dokonamy wielkich zmian. Nie dokonamy. Jak jesteśmy osłabieni, to skąd wziąć na to siły? Dlatego pierwszym krokiem do dokonania jakichkolwiek zmian w swoim życiu, jest zadbanie o siebie. Może trzeba 3 dni poleżeć w łóżku pod ciepłym kocem i przeczytać zaległe książki? Wziąć relaksującą kąpiel? Cokolwiek Cię wzmocni. Jeśli nie dbasz o siebie, nie czujesz się na siłach. Słusznie. Co więcej, wpędzasz się w poczucie winy, bo wiesz, że robisz zmiana jest konieczna, ale prokrastynujesz. Nie robisz, bo nie masz siły, a w dodatku, zamiast się wzmacniać, wybierasz dobicie się kolejnymi zadaniami na już i na wczoraj. I tak w kółko.

A gdyby tak w scenariuszu dla siebie wpisać momenty zatrzymania i odpoczynku? Po to, by zyskać przestrzeń do nieuciekania przed sobą i swoimi „MUSZĘ”. Wpisać tam rzeczy, które nas wzmacniają i wspierają, i codziennie o nie dbać. Postawić je na pierwszym miejscu przed wszystkim innym. Czy po kilku tygodniach nie przybyłoby więcej siły?

Pracuję z wieloma kobietami, często to kobiety sukcesu, które zapomniały o sobie i swoich potrzebach. Są wydrenowane, a oczekują od siebie siły supermenki. Mówią, że POWINNY wziąć się w garść, być gotowe na rewolucyjne zmiany, a nie są… Później słyszę: „chciałabym, jakby, nie wiem, nie mogę przecież, nie wypada, nie powinnam, muszę, wtedy oni wszyscy…”.

Z jednej strony więc przemoc słowna wobec siebie samej, a z drugiej natychmiastowe wycofanie. Nic dziwnego, że między takim młotem a kowadłem faktyczne zmiany się „nie udają”. Zamiast dążyć do czegoś, po prostu usiłujemy przetrwać. Chwytamy się brzytew, by nie utonąć. Nie ma więc mowy o rozwoju. Kiedy więc rozwój i skuteczne zmiany są możliwe?

Mózg, który dokonuje zmian

To mózg nieprzestraszony. Dla mózgu przestraszonego, jedyną zmianą jest stała. Nic to, że ta stała to równia pochyla, po której się codziennie staczamy. Ważne, że stale i codziennie odbywa się ten sam spektakl i odgrywamy role, które dobrze znamy. Niby przeczuwamy, że gdzieś tam, za niewidzialną ścianą, istnieje inny świat, być może lepszy. Jesteśmy jak bohater „Truman Show”, tylko niekoniecznie mamy siłę i odwagę zajrzeć do tego innego świata.

Kiedy już odpoczniesz i nabierzesz sił, warto sprawdzić, o co tak naprawdę chodzi w Twoich oczekiwaniach wobec siebie. Dopiero wtedy Twój umysł nie będzie uciekał ze strachu przed zmianą.

Załóżmy, że chcesz się zdrowo odżywiać w nowym roku. Jakie przyciski w umyśle nacisnąć, by zechciał zgodzić się na zmiany? Poniżej kilka WŁAŚCIWYCH pytań, pełniących rolę przycisków:

  • Po Co Ci To (to zdrowe odżywianie)?
  • Co Ty będziesz miała z tego, że będziesz zdrowo jeść?
  • Od kogo zależy to, czy będziesz się tak odżywiać?
  • Z jakiego powodu mogłabyś zdrowo jeść?
  • Jak bardzo jesteś na to gotowa?
  • W skali od 1–10 na ile jesteś gotowa?
  • Dlaczego nie jesteś gotowa mniej?

I wreszcie wyobraź sobie, że już zdrowo jesz:

  • Co z tego będziesz miała dla siebie? (Nie dla innych.)
  • Dlaczego to COŚ, jest takie ważne?

Dopiero kiedy odpowiesz sobie na te pytania, pomyśl od czego drobnego zaczniesz zdrowsze odżywianie. Może od zrobienia pierwszej listy zakupów?

Na czymkolwiek Ci w tym roku zależy, odpowiadaj sobie na powyższe pytania. I dopiero kiedy znasz na nie odpowiedzi – działaj. Zamiast skupiać się na często rozbudowanym krytyku wewnętrznym, skup się na tym, dlaczego TO czego chcesz, jest takie ważne dla Ciebie?

WIARA I NADZIEJA czy raczej WYOBRAŻENIE, ŻYCZLIWOŚĆ I DOBRY PLAN?

Zamiast wierzyć i mieć nadzieję, że jakoś to będzie z tym odżywianiem, zacznij od czegoś bardziej namacalnego. Wyobraź sobie dobre efekty jakie osiągniesz, bądź dla siebie życzliwa i czuła, a dopiero wtedy buduj plan i go realizuj. Sama nadzieja nie wystarczy do skutecznego działania, bo nie jest planem. Leonardo Da Vinci powiedział, że „Ruch jest przyczyną wszelkiego życia”. Tak, to ruch i działanie prowadzą do więcej, a więc do pełniejszego życia. To nie musi być WIELKI RUCH. Wystarczą codzienne drobne działania.

Można zacząć od wspierania siebie samej, w miejsce spierania się ze sobą. Doceniania się, w miejsce oceniania. Pilnowania, by w naszym codziennym scenariuszu pojawiały się sceny, na których nam zależy. Dobrego 2020 roku. Z własnym scenariuszem. Codziennie. Niezależnie od tego czy będzie to 1 czy 15 stycznia, czy może 28 lutego lub 1 kwietnia. DROBNYMI i DOBRYMI KROKAMI DO WIĘKSZYCH ZMIAN.