Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Obiad dla życia

31.03.2021 23:50:15

Podziel się

Gotują od 2017 roku w lokalu na osiedlu Jana III Sobieskiego. Obsługują kateringowo spotkania biznesowe, szkolenia oraz eventy. W ciągu tygodnia serwują mieszkańcom Piątkowa tradycyjną kuchnię polską, a szef kuchni – Grzegorz Filozof – czuwa, by te klasyczne polskie smaki przełamywać zaskakującymi dodatkami. Miłośnikom prawdziwej polskiej kuchni serwują dewolaje, pieczenie i inne smakołyki, na spotkania oferują ciekawe propozycje finger food. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Spółdzielnia Socjalna Cuda – Garnki codziennie dostarcza posiłki do najbardziej dziś zapracowanych ratowników medycznych, chcąc w ten sposób powiedzieć im: dziękujemy, że każdego dnia, niezmiennie, ratujecie nasze życie.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Sławomir Brandt

Cuda – garnki kojarzy mi się ze sformułowaniem cuda – wianki. To chyba dobrze?

Dorota Zujewicz, Prezes Spółdzielni Socjalnej Cuda – Garnki: Bardzo dobrze! Inspiracją do nazwy naszej spółdzielni były właśnie cuda – wianki. Pamiętam, że tak nazywała się piękna restauracja, do której kiedyś trafiłam. Ta nazwa do tego stopnia utkwiła mi w głowie, że kilka lat później postanowiłam jedynie dopasować ją do naszej, gastronomicznej działalności. I tak powstała Spółdzielnia Socjalna Cuda – Garnki.

Gastronomia to jedno, ale w tym trudnym czasie postanowiliście pomagać. Gotujecie dla ratowników medycznych.

DZ: Do tego zainspirowała mnie rozmowa ze znajomym, który pracuje w ratownictwie medycznym. To właśnie on uświadomił mi, że formy pomocy dla tej grupy osób są utrudnione. Ratownicy medyczni w Poznaniu są porozrzucani po podstacjach i trudno ich zebrać i zastać na miejscu w konkretnym czasie. Ale to nie oznacza przecież, że nie można im pomóc. Tak naprawdę to oni są na pierwszej linii frontu, mając bezpośredni kontakt z pacjentem. I to od nich w dużej mierze zależy, jak pomóc choremu. Uznałam więc, że trzeba im za tę ciężką pracę podziękować. Udało nam się zorganizować akcję posiłków dla ratowników medycznych dzięki Caritas Archidiecezji Poznańskiej i Fundacji Enea.

I zaczęło się 14 grudnia ubiegłego roku.

DZ: Tak, codziennie dowoziliśmy obiady do wszystkich stacji pogotowia ratunkowego dla zmiany dziennej i nocnej. Każdy otrzymywał odpowiednio zapakowany i zabezpieczony pełnowartościowy posiłek.

Domyślam się, że byli zachwyceni, ponieważ ich tryb pracy rzadko pozwala im na zakup posiłku i jego konsumpcję.

DZ: Dokładnie. Sami ratownicy śmieją się, że przecież niemożliwym jest wejść do Żabki po hot doga w kombinezonie covidowym. Dzięki nam nie musieli się tym martwić.

Ile posiłków wydaliście od 14 grudnia?

DZ: Wydaliśmy już 3500 posiłków. To około 80 obiadów dziennie. Działaliśmy od poniedziałku do piątku, dowoziliśmy również w święta.

Co było w menu?

Paulina Korus, menadżerka Spółdzielni Socjalnej Cuda – Garnki: Staramy się, aby posiłki były zbilansowane. Zazwyczaj są to dania kuchni polskiej, ale mamy też propozycje azjatyckie, ponieważ lubimy eksperymentować. Cieszymy się, że ratownikom smakują nasze posiłki. To jest najważniejsze.

Wiem Paulino, że zdarza Ci się osobiście dostarczać jedzenie ratownikom.

PK: Tak i nie ukrywam, że jest to dla mnie wielkie wyróżnienie i przyjemność. Szkoda, że nie można zobaczyć się ze wszystkimi ratownikami, ale oczywiście rozumiemy specyfikę ich pracy. Zresztą wiele razy zdarzyło nam się zostawić im jedzenie np. pod drzwiami. Oczywiście oni o tym wiedzieli i sami sugerowali takie rozwiązanie.

Czy mówili, które danie im najbardziej smakuje?

PK: Generalnie nie byli wybredni (śmiech).

DZ: A do mnie dotarły pochlebne informacje o kremie pomidorowym z bazyliowym pesto i kotlecikach w sosie śmietanowym.

PK: Słyszałam, że polubili nasze dewolaje i roladę w sosie pieczeniowym z buraczkami i puree ziemniaczanym.

Czy akcja żywienia ratowników będzie trwała nadal?

DZ: Jak tylko znajdziemy sponsorów i kolejnych partnerów, którzy zechcą wraz z nami powiedzieć im poprzez posiłek „dziękuję”, to oczywiście będziemy akcję kontynuować. Chcemy robić to dalej. Póki co, codziennie zapraszamy wszystkich Państwa do naszej Spółdzielni Cuda – Garnki, która mieści się na osiedlu Jana III Sobieskiego. Każdy znajdzie tu dla siebie pyszne jedzenie.

Niestety tylko na wynos.

PK: Niestety, chociaż zdarzają się goście, którzy wchodzą i mówią: to ja poproszę do stolika. A my nie możemy tego zrobić. Podobnie jak nasi goście, bardzo chcemy funkcjonować normalnie, ale niestety jest to niemożliwe. Już chcielibyśmy organizować wesela, przyjęcia komunijne, jubileusze. I tak naprawdę już powinniśmy podpisywać umowy na ich organizację, a nie wiemy, co będzie dalej. I tak już rok.

Jesteście specyficzną jednostką, ponieważ jako spółdzielnia socjalna zatrudniacie osoby z niepełnosprawnością.

DZ: Dzięki spółdzielni osoby z niepełnosprawnościami nie tylko mają zatrudnienie, ale dobrze się u nas czują, są otoczone opieką i dają dużo od siebie. To jest niezwykłe.

Skąd pomysł na taką formę działalności?

DZ: Spółdzielnia socjalna powstała we współpracy z Caritas Archidiecezji Poznańskiej i wpisuje się w system wspierania. Mówię o wsparciu w rozwoju i dawaniu samodzielności ludziom. Oprócz rehabilitacji społecznej pracownik otrzymuje rehabilitację zawodową. Zatrudniamy osoby z niepełnosprawnością lub z obszaru wykluczenia zawodowego, którym dajemy możliwość uzyskania samodzielności, co jest bardzo istotne.

Od kiedy istniejcie?

DZ: Od 2017 roku.

Jak wyglądały początki?

DZ: Były wspaniałe! Ciągle się rozwijaliśmy i rozwijamy. Mnie osobiście ta praca otworzyła na osoby z niepełnosprawnościami, osoby wykluczone. To niezwykła lekcja pokory, empatii i zrozumienia. Do dziś jest to dla mnie fascynująca, ale trudna przygoda.

Ciężko było zgrać zespół?

DZ: Tak. Gastronomia jest dość specyficzna i żeby zgrać ekipę, która jest profesjonalna i ma w sobie dużo empatii, tolerancji – potrzebny był czas. Nam się udało, mamy wspaniały zespół, który rozumie się i wspiera. Tutaj każdy musi wziąć odpowiedzialność za swoją pracę. I tak się dzieje. Kiedy tak teraz z Tobą rozmawiam i myślę o nich, to realnie porusza mnie ten potencjał kulinarny, ale również mentalny.

I to jest całkiem naturalne. Jak osoby z niepełnosprawnościami odnajdują się u Was?

DZ: Myślę, że na pewno same by najlepiej powiedziały, ale z tego co wiemy, niektórzy mają trudności z zapamiętywaniem.

PK: I to ich trochę stresuje.

DZ: Z drugiej strony widzę dużą odwagę w ich działaniu. Nie boją się podejmować wyzwań i uczyć nowych rzeczy. Mimo tego, że coś się nie uda – idą dalej. Pracuje z nami Daria, fantastyczna osoba, która doskonale sobie radzi w pracy i bardzo lubi to, co robi.

PK: Daria pomaga w kuchni, chociaż przyszła do nas na stanowisko sprzedawcy.

DZ: Sprzedawała bułki w biurowcu. Przez pierwsze dwa tygodnie była z Nią trenerka, pani Alicja, potem już pracowała samodzielnie. Doskonale zapamiętywała kwoty na kasie i sposoby sprzedaży. Zaskakuje otwartość tych osób na nowe zadania. Każdy z nas mierzy się z trudnościami, jednak w przypadku Darii widzę więcej otwartości niż ograniczeń. Cudowne było to, że Daria, kiedy jeździła po biurowcu i sprzedając bułki, mówiła do wszystkich – bułeczki, drożdżóweczki – na Jej twarzy pojawiał się ogromny uśmiech. Niesamowitym było obserwowanie tego, jak sobie radzi, jak jest zaangażowana i z jaką pasją to robi.

Paulino, kiedy i jak Ty dołączyłaś do Spółdzielni?

PK: Asiu, jak dobrze wiesz, byłam menadżerką w kilku poznańskich restauracjach. Niektóre otwierałam, dwie udało mi się przerobić, czego byłaś świadkiem. Przyszedł czas pandemii, która mocno uderzyła w gastronomię. Straciłam pracę. Zrobiłam sobie chwilę przerwy, musiałam zastanowić się, czy dalej chcę pracować w tej branży. Jest takie powiedzenie: możesz wyjść z gastro, ale gastro nigdy nie wyjdzie z ciebie. I tak jest ze mną. Kocham gastronomię, dziś wiem, że na pewno będę to robić. Ale wracając do pytania. Trafiłam na ofertę pracy, którą wystawiła pani Dorota. Pamiętam, że nie było we mnie jakiegoś entuzjazmu, ponieważ miałam kiepski czas w życiu. Pojechałam na rozmowę. Mijało półtorej godziny, a my nie mogłyśmy się nagadać. To była chemia od samego początku. Rozmawiałyśmy dosłownie o wszystkim i tak spodobała mi się idea spółdzielni socjalnej, że wiedziałam, że muszę tutaj pracować. No i jestem, jak widzisz (śmiech). I jest super.

I są efekty tej współpracy – rozmawiamy.

PK: Mi ta praca sprawia tyle radości, że nie masz pojęcia. Uwielbiam wszystkich, z którymi pracuję i z dnia na dzień bardziej rośnie mi serce, chociaż początkowo bałam się tej relacji. Bałam się, że powiem coś niestosownego do któregoś z pracowników, a nie chciałam nikomu zrobić krzywdy. Zanim więc cokolwiek powiedziałam, zastanawiałam się i rozsądnie dobierałam słowa. Z czasem nauczyłam się pracować w tej naszej specyficznej grupie, a inni czują się przy mnie bezpiecznie i to jest dla mnie bardzo cenne i ważne. Ludzie są bardzo ważni w pracy, ponieważ spędzamy z nimi większość życia. I kiedy widzisz efekty tej pracy, to szczęście ogromne. Zwłaszcza kiedy pomagamy.

Co można u Was zjeść?

PK: Serwujemy dania obiadowe bardzo przemyślane i zdrowe. Serwujemy dania wegetariańskie, mięsne. Codziennie przygotowujemy nowe menu, wszystko na bazie świeżych produktów.

DZ: Kiedy mieliśmy możliwość szerszego bufetu, czyli kiedy byliśmy otwarci, lubiliśmy zaszaleć i pojawiały się u nas w menu np. czarne pierogi czy makaron z mulami. Nie używamy sztucznych dodatków, dlatego mamy grupę seniorów, którzy do nas przychodzą. Mamy panią Zosię, która zagląda codziennie w południe. Uwielbia czarne pierogi. Wszystkie nowinki kupuje zawsze jako pierwsza. Jest też pani, która często przychodzi z jednym kluczowym pytaniem: jest dzisiaj żurek?

Kto układa menu?

DZ: Szef kuchni wraz z dietetykiem. Żywimy także dzieci w przedszkolach, więc rola fachowca jest tutaj nieoceniona.

PK: Mamy diety lekkostrawne, dla diabetyków. Ściśle przestrzegamy restrykcji żywieniowych. Staramy się, żeby dieta była różnorodna. Uczymy, jak jeść zdrowo i smacznie, i pewnie dlatego mamy stałych klientów, którzy zaglądają do nas codziennie. Zapraszamy także Państwa w godzinach od 11.00 do 16.00.

 

Spółdzielnia Socjalna Cuda – Garnki

Os. Jana III Sobieskiego 116

Tel. +48 601 777 139

Fb/Cuda – Garnki