Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Poznań w filmowym kadrze

01.12.2020 13:31:26

Podziel się

„Tarapaty 2”, „Ostra Randka”, „Czas surferów” czy „Hiszpanka”, to tylko kilka z wielu filmowych produkcji, gdzie na dużym ekranie można było zobaczyć Poznań. Potencjał filmowy stolicy Wielkopolski jest coraz bardziej zauważalny i doceniany przez rodzimych, jak i zagranicznych twórców. Za współpracę z nimi odpowiada Poznań Film Commission.

Tekst: Krzysztof Grządzielski
Zdjęcia: Michał Ferlak

Most Jordana w Poznaniu. Wrzesień tego roku. To tu przez pięć dni ekipa warszawskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych realizowała zdjęcia do filmu „Orlęta”. Będzie on pokazywał walkę Polaków z wojskami sowieckimi we wrześniu 1939 roku. W opowieści o pierwszych dniach wojny Poznań grał Grodno, a most nad Cybiną przyjął rolę mostu nad Niemnem. Most Jordana nie zmieniłby się jednak w plan filmowy, gdyby nie wcześniejsza, wielomiesięczna praca Michała Ferlaka – koordynatora Poznań Film Commission.

Produkcja filmowa od kuchni

Poznań Film Commission (PFC) jest biurem filmowym Miasta Poznania, funkcjonującym od ośmiu lat w strukturze Estrady Poznańskiej. Jego głównym zadaniem jest ułatwianie produkcji filmowej, telewizyjnej i reklamowej w stolicy Wielkopolski. Na czele biura, od niemal początku jego działalności, stoi Michał Ferlak. Jak mówi, jego praca to tak naprawdę koordynacja produkcji filmowej na terenie Poznania i w okolicach, a ta bardzo często zaczyna się od zwykłego telefonu. – Dzwonią członkowie produkcji filmowej i na początku sprawdzają dostępność elementów potrzebnych do zdjęć, np. określonych lokacji w mieście. Z reguły są to precyzyjne zapytania ze względu na fakt, że filmy dzieją się w różnych epokach historycznych, a lokalizacje muszą do nich pasować – tłumaczy. Jak przyznaje, właściwie na każdy fragment miasta patrzy już jak na gotowy kadr filmowy. – Widzę, jak Poznań się zmienia. Dla przykładu, jeśli filmowcy szukają obiektów rodem z PRL, to trudno już znaleźć nieocieplony blok z wielkiej płyty. Czasem, dla mieszkańca, niektóre zapuszczone obiekty są jak rudery, a dla filmowców to cenne i poszukiwane lokalizacje – podkreśla Ferlak. Wybrane obiekty, które spełniają wymagania scenariusza, muszą także posiadać określone parametry techniczne. – Obecnie coraz częściej pojawiają się pytania dotyczące wykorzystywania dronów i obowiązujących w tym zakresie zasad – dodaje. Jeśli filmowcy chcą zrobić sesję zdjęciową w parku, w zoo czy wjechać wozem ciężarowym w miejsca, gdzie robić tego nie można, PFC pomaga w szybkim i sprawnym załatwieniu formalności i uzyskaniu uprawnień koniecznych do utworzenia planu zdjęciowego.

Roczny budżet PFC to 100 tysięcy złotych. Z tych środków dotychczas była możliwość wspierania finansowego twórców poprzez Regionalny Fundusz Filmowy Poznania. Działa on na zasadach koprodukcji, a finansowanie dotyczy zarówno samej produkcji, jak i postprodukcji projektów filmowych. – Przekazujemy producentowi gotówkę, aby zrealizował zdjęcia w Poznaniu, ale wymagamy również, by minimum 100 proc. tej kwoty wydał na usługi lokalnych firm, które mogą świadczyć najrozmaitsze usługi na potrzeby filmowego planu. Zarabiają nie tylko przedsiębiorcy, ale także samo miasto – wyjaśnia Michał Ferlak. W zamian za wsparcie finansowe, Estrada Poznańska nabywa prawa autorskie majątkowe do pewnego procenta całości produkcji filmowej, w zależności od poziomu finansowego wsparcia. – To bardzo ważne z biznesowego punktu widzenia. Filmy trafiające do dystrybucji kinowej czy na platformy VOD przynoszą bowiem wpływy przez kolejne lata. Mogą być też dystrybuowane na inne rynki zagraniczne czy do linii lotniczych i znów zarabiać – dodaje.

Wsparcie finansowe w wielu produkcjach jest mile widziane, a czasem bardzo potrzebne, by dopiąć budżet. Jeśli tylko część produkcji odbywa się w Poznaniu, a reszta w innym mieście, to przetransferowanie i zakwaterowanie ekipy jest kosztowne. To nawet kilkaset tysięcy złotych za kilka dni zdjęciowych. Z tego powodu ekipy filmowe niechętnie podróżują po miastach, a miejskie wsparcie może chociaż w części pokryć takie koszty. Przez ostatnich 12 lat, w ramach poznańskiego funduszu, wsparto 40 produkcji – zarówno filmy fabularne, krótko i pełnometrażowe, animowane czy dokumentalne.

Potencjał filmowy Poznania

Przyciąganiu ekip filmowych do stolicy Wielkopolski trzeba pomagać. Finansowe wsparcie jest ważne, ale pomagają także takie działania, jak wyjazdy studyjne dla ludzi z branży, którzy mogą poznać zasoby miasta i jego możliwości. – Często bez pokazania Poznania, trudno nam konkurować z innymi miastami w Polsce lub w Europie – tłumaczy Michał Ferlak. Zaletą Poznania jest to, że nie jest tak ograny filmowo jak Warszawa czy Łódź. Dla widzów, ale i twórców, stolica Wielkopolski jest wciąż czymś nowym. Poznań ma dużą bazę hotelową i jest również korzystnie położony pomiędzy Berlinem a Warszawą, co ma znaczenie dla międzynarodowych ekip filmowych. Ma też szeroki zakres obiektów – nowoczesnych i historycznych. Dla przykładu, secesyjne kamienice z Łazarza czy Wildy mogą w filmie udawać te z Wiednia lub Paryża. – Możliwość udawania obiektów jest bardzo uniwersalną formą przyciągania filmowców. Twórcy indyjskiego filmu „Mersal”, realizowanego w 2017 roku w Poznaniu, szukali paryskich kamienic. Indyjski odbiorca i tak nie rozróżni szczegółowo architektury. Dla niego jest ona po prostu inna, europejska – mówi Michał Ferlak. Są jednak takie produkcje, jak „Tarapaty 2”, „Ostra Randka”, „Czas surferów”, „Poznań 56” czy „Tydzień z życia mężczyzny”, gdzie Poznań faktycznie jest Poznaniem. Poznań nie udaje innego miasta także w filmach „Syn królowej śniegu”, „Hiszpanka” z wplecionym elementem powstania wielkopolskiego czy w niedawno nagrywanym serialu TVP – „Drogi wolności”. Z kolei jedna z najbardziej spektakularnych produkcji z Poznania to „Dowód życia” z 2001 roku. W filmie udział wzięli m.in. Russell Crowe i Meg Ryan. Pierwsze 5 minut filmu to scena realizowana na poligonie w Biedrusku, który udawał Bałkany. Sceny batalistyczne w tym miejscu kręcone były też na potrzeby „Ogniem i Mieczem” oraz filmu „Stara Baśń. Kiedy słońce było bogiem”.

Napisy końcowe

Praca w Poznań Film Commission jest rozłożona w czasie. – Produkcja filmowa często rozpoczyna poszukiwania i zapytania o lokalizacje dwa lata przed rozpoczęciem zdjęć. W tej pracy nie ma pasma stałych, powtarzalnych sukcesów. Jest mrówcza, na co dzień wręcz niewidoczna – mówi Michał Ferlak. Niektóre filmy powstają przez 3–4 lata. Na efekt nagrywania filmów w Poznaniu trzeba zatem długo czekać. W pracy w PFC ważne jest też uczestniczenie w wydarzeniach filmowych, targach i festiwalach. Duże znaczenie ma również marketing szeptany. – Informacje o udanej produkcji filmowej w Poznaniu i sprawnym wparciu organizacyjnym oraz finansowym rozchodzą się pocztą pantoflową w środowisku filmowym. Ważną kwestią jest także to, by logotypy miejskie i moje nazwisko pojawiły się w napisach końcowych. Dbam o to nie dla poczucia własnej dumy, tylko by na wieczność pozostała informacja, że Poznań taką produkcję wspierał. O ile w kinach ludzie napisów końcowych nie oglądają, o tyle na festiwalach filmowych już tak, z szacunku do twórców – tłumaczy Ferlak.

Co daje największą satysfakcję? – Kluczowe jest zadowolenie ekipy filmowej, kiedy wyjeżdżają z Poznania. Ich poczucie, że udało się zrobić wszystko, co chcieli oraz to, że dotrzymano terminów i mogli liczyć na pomoc. Ważne są także przychody dla miasta. Dla przykładu za realizację filmu „Orlęta” na Moście Jordana do Zarządu Dróg Miejskich wpłynęło 73 tysiące złotych. Istotne jest także publicity, czyli rozgłos medialny wokół produkcji filmowej. Poznań, choć nie ma swojej szkoły filmowej i nie był w przeszłości miastem kojarzonym z filmem, radzi sobie na rynku całkiem nieźle. Są jednak przed miastem także wyzwania. Przede wszystkim brakuje hali filmowej o dużej powierzchni, z wytłumionymi ścianami. Dysponujemy obiektami o powierzchni 100 m2, ale potrzeba takich o wymiarach 1000 m2. – Gdyby zaadoptować na halę zdjęciową jedną z hal na MTP, moglibyśmy myśleć o tym, by realizować w Poznaniu na stałe serial – mówi Michał Ferlak i zapewnia, że stolica Wielkopolski wciąż ma przed sobą szansę na dużą, filmową ekspansję. Sukces wymaga jednak czasu i cierpliwości, zwłaszcza w obecnych czasach, w których pandemia koronawirusa w produkcji filmowej zmieniła niemal wszystko.