Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Złocenia, ogony wołowe, ostrygi, czyli gastronomia czasów PWK

03.02.2022 14:41:03

Podziel się

W czasie imprez wystawienniczych na Międzynarodowych Targach Poznańskich, oprócz licznych biznesowych spotkań, ekspozycji, konferencji i szkoleń, ważny jest chleb powszedni i to dosłownie. Czasy PRL i okresu przemian to nieśmiertelne kiełbaski z grilla czy szaszłyki, notabene bardzo smaczne i… drogie. Ostatnie lata to gastronomia z wysokiej półki, którą zabezpiecza Garden City. A jak radzili sobie goście targowi w czasie Powszechnej Wystawy Krajowej przed wojną? Gdzie i co jadali?

TEKST: Juliusz Podolski
ZDJĘCIA: Narodowe Archiwum Cyfrowe, archiwum MTP

W 1929 roku, w Poznaniu, przez ponad cztery miesiące trwała Powszechna Wystawa Krajowa, której głównym celem była prezentacja osiągnięć Polski po odzyskaniu niepodległości. Wystawa cieszyła się olbrzymim zainteresowaniem – z kraju i zagranicy przyjechało do Grodu Przemysława blisko 4,5 mln ludzi. Przyjeżdżały wycieczki, by obejrzeć tę niezwykłą prezentację. Musieli także gdzieś spać i jeść, a nie wszyscy trafiali na słynne przyjęcia i śniadania, które wydawał prezydent Poznania Cyryl Ratajski. Śledząc źródła, można zauważyć, że okres przed PWK zaowocował szybkim rozwojem gastronomii w naszym mieście i to od lokali mających jedynie spełniać rolę jadłodajni, po restauracje dla ludzi z większą gotówką.

Ceny regulowane kontrą dla spekulantów
Masa ludzi, która przyjechała do Poznania, chciała jeść: „w trakcie każdej wycieczki nie mogło zabraknąć odpowiedniego, oficjalnego przyjęcia – śniadania, obiadu, bankietu lub rautu, stosownie do rangi wydarzenia i pory dnia” – pisze w niezwykle ciekawym artykule Magdalena Heruday-Kiełczewska z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Za całość aprowizacji odpowiadała Izba Przemysłowo-Handlowa, która również chroniła gości przed spekulantami. Komisarz żywnościowy ustalił nawet ceny, jakie powinny w czasie wystawy obowiązywać w restauracjach w mieście. Lokale podzielono na trzy kategorie: obywatelskie, pierwszorzędne i luksusowe. Śniadania np. kosztowały odpowiednio 1,25 zł, 1,50 zł i 2 zł, a całodzienne utrzymanie 4,95 zł, 7,30 zł i 12,50 zł. Co ciekawe, ujednolicono cenę za zestaw śniadaniowy z kawą lub herbatą i dwiema bułeczkami, za który trzeba było zapłacić 1,20 zł bez względu na klasę lokalu.

Jak grzyby po deszczu
Przedsiębiorcy poznańscy, kiedy zorientowali się, że PWK ściągnie tłumy gości, zwietrzyli interes i podnieśli przysłowiowe pieniądze leżące na ulicy. Jeden po drugim zaczęły powstawać lokale gastronomiczne, których właściciele liczyli na olbrzymie zyski, a w perspektywie – na zdobycie marki, która pozwoli im po targowym okresie na utrzymanie się na poznańskim rynku kulinarnym.
W przewodniku po Poznaniu wydanym z okazji PWK, polecano kawiarnie i cukiernie: Dobskiego na ul. Fredry 12, Esplanadę i Grand Café przy Placu Wolności, Fangrata na ul. Ratajczaka naprzeciwko Biblioteki Uniwersyteckiej. Stąd zamawiał ciasta Ratusz i tu można było wypić dobrą kawę oraz alkohol.

Od Dobskiego do Laskowika
Jedną z największych i najmodniejszych kawiarni międzywojennego Poznania była kawiarnia Wincentego Dobskiego na Fredry 12. Tu bardzo chętnie spędzali czas targowicze, a spotkać w kawiarni można było, z racji bliskości budynków, śmietankę naukowców z Uniwersytetu, ale też znanych lekarzy, prawników oraz artystów z Teatru Polskiego i Wielkiego.
U Dobskiego serwowano nie tylko wspaniałe słodycze, dobrą kawę i wyborne trunki, ale także zapraszano gości na koncerty, dancingi, które dość często łączono z partiami brydża. W urokliwym ogródku latem grywano w szachy.
Właścicielem początkowo był Wincenty Dobski, a od początku lat 30. XX wieku – Stanisław Jóźwiak (właściciel Warszawianki z Placu Wolności). Powodem sprzedaży były problemy finansowe Dobskiego w okresie wielkiego kryzysu. Do najsławniejszych gości lokalu należeli: Zenon Kosidowski, Zygmunt Latoszewski i Witold Noskowski.
Po II wojnie światowej w lokalu mieściła się restauracja „WZ”, następnie restauracja „Wiejska Zagroda”, restauracja orientalna „Wook”, a potem restauracja sieciowa „Chłopskie Jadło”. Na początku obecnego wieku w lokalu funkcjonowała O.B.O.R.A., platforma artystyczna powstała z inicjatywy Zenona Laskowika.

Najpiękniej położona kawiarnia
Cafe Esplanade reklamowała się jako „największa i najpiękniej położona kawiarnia w Polsce”. Mieściła się przy Placu Wolności, w obecnym budynku Arkadii. Lokal otwarto jeszcze przed pierwszą wojną światową, w 1912 roku, pod nazwą „Cafe Esplanada”. Niemieckie władze nie akceptowały francuskiej nazwy i zmieniły ją na „Kaffehaus Hohenzollern”. Pierwotna nazwa wróciła po odzyskaniu niepodległości.
Właścicielem był znany poznański kupiec Wiktor Wandelt, który wprowadzał do Polski europejskie nowinki gastronomiczne tamtych lat. W latach 20. XX wieku przed restauracją znajdował się drewniany taras, który niestety się nie zachował. Tu rozstawiano stoliczki, drzewa w donicach, a punktem centralnym była scena dla orkiestry. Jak wspominają źródła, taras był tak obszerny, że mieściło się na nim 1000 gości oraz orkiestra. Esplanada znana byłą z wyjątkowych wypieków oraz lodów włoskich będących specjalnością zakładu. Było to popularne miejsce na na rendez-vous, jak i spotkania miłośników bilarda.
W roku 1931 nazwa zmieniła się ponownie, tym razem na „Arkadia”. Stała się tak popularna, że do dzisiaj tak nazywany jest ten budynek.

Restauracje w mieście
Wspomniany wcześniej przewodnik przygotowany na PWK polecał także restauracje, a wśród nich wytworną Hungarię i Palais Royal – obie przy Placu Wolności. Restauracja Hungaria otwarta została w 1910 r. Wbrew nazwie, lokal serwował dania kuchni francuskiej, a nie węgierskiej. Specjalnością zakładu były ostrygi, kawior i homary. Jak podaje portal historiewielpolskie.pl, w okresie Bożego Narodzenia można było zjeść tu m.in. pasztet z dziczyzny, comber cielęcy, perliczki, pieczoną kaczkę, polędwicę wieprzową z warzywami.
Restauracja Palais Royal mieściła się obok Biblioteki Raczyńskich, pod adresem Plac Wolności 19a, w wolno stojącym budynku, do którego dochodziło się przez bramę pod trzema łukami. Lokal ten wśród poznaniaków oraz gości PWK uznawany był za najwytworniejszy w całym Poznaniu. Jego wnętrze było niemal pałacowe, wypełnione złoconymi meblami. Odbywały się tam bale, dancingi, przyjęcia, a nawet pokazy mody. Dzisiaj z lokalu, który później nazywał się Adria, pozostały tylko wspomniane powyżej trzy łuki.
Nieopodal Palais Royal, na skrzyżowaniu Alei Marcinkowskiego 10 i ul. Nowej 7/8, znajdował się hotel Bazar, którego restauracja również była w gronie tych najbardziej wytwornych. Słynna była szczególnie winiarnia, należąca do najlepiej zaopatrzonych w Polsce. W pięknej Sali Białej odbywały się obiady oraz rauty.
Na Kantaka 2/4, w potężnych piwnicach, mieścił się założony w 1875 roku wyjątkowy lokal pod nazwą Tunel Europejski. Był reklamowany jako największa restauracja obywatelska, ze smaczną kuchnią i przystępnymi cenami. Chętnie zachodzili tu miłośnicy piwa, ale można też było dobrze zjeść, np. szynkę pieczoną w cieście, ciepłą sałatkę ziemniaczaną, wieprzowe kopytka z grochem i kapustą kiszoną, szparagi z szynką, królewieckie flaki wołowe, a nawet szczupaka á la Orly, smażonego w cieście naleśnikowym, polanego sosem pomidorowym. Serwowano tu też zupę z ogona wołowego, szpikowane wołowiny i dziczyzny. W okresie jesienno-zimowym podawano potrawy z podrobów.
Na rogu Zwierzynieckiej i Jasnej znajdował się Bristol, a na ul. Św. Marcin przyjmował gości Continental. Dużym powodzeniem cieszyła się też restauracja Dworcowa na Dworcu Głównym. Był to luksusowy lokal, nie mający nic wspólnego z tym, co nam może nam się kojarzyć z dworcem. Zresztą jeszcze w czasach PRL-u lokal ten miał wciąż swoich zwolenników wśród poznaniaków.
Inne lokale, które wspomina przewodnik, to Restauracja Pod Strzechą i Wielkopolanka na Placu Wolności czy „tania i dobra kuchnia” przy Zwierzynieckiej w pobliżu ZOO.
Oczywiście lokali było zdecydowanie więcej – tych lepszych i tych gorszych, bardzo dużo było ich także na terenie targów, ale to już temat na kolejne opowieści o historii poznańskiej gastronomii.

 

Bibliografia
Magdalena Heruday-Kiełczewska, Śniadanie u prezydenta Ratajskiego, czyli co i gdzie jadano w czasie Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu, Dzieje Najnowsze, Rocznik LI– 2019, 3