Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Człowiekiem trzeba się odpowiednio zaopiekować

03.02.2022 11:15:39

Podziel się

Schodzę po schodach do gabinetu Neuro – Reh na osiedlu Władysława Jagiełły 1c. Otwieram drzwi. Pachnie zapaloną świecą, w tle słychać delikatną muzykę. – Zapraszam, Pani Joasiu – mówi dr n. społ. kosmetolog-terapeuta Sława Połoczańska-Godek i prosi, żebym się położyła. – Zaraz pokażę Pani, co my tutaj robimy. Powoli zaczyna masować okolice moich skroni, naciskać miejsca w potylicznej części czaszki, które czasami pobolewają. I nagle, w jednej chwili znika ból, zmęczenie, zaczynam prawidłowo oddychać i odpoczywać. Niesamowite…

Dr n. społ. kosmetolog-terapeuta Sława Połoczańska-Godek ukończyła 4-modułowy kurs technik liftingu twarzy u Stanleya Rosenberga (1997-2000). W latach 2002-2003 była trenerką włoskiej firmy Gerard’s. W latach 2008-2019 pełniła funkcję pełnomocnika rektora ds. kształcenia zawodowego w WSZUiE w Poznaniu. Neuromasaż opracowała pod kierunkiem chirurga laryngologa – dr nauk med. Magdaleny Kordylewskiej (2000-2006). Efektem tej współpracy jest pogłębiona znajomość fizjonomii twarzy i powstał projekt higieny górnych dróg oddechowych w zabiegach kosmetologicznych z wykorzystaniem technik neuromasażu. Specjalizuje się w neuromasażu, terapii czaszkowo-krzyżowej i kosmetologii bioestetycznej. Napisała książkę „Neuromasaż. Zdrowie i estetyka twarzy”, wyd. WSEiT. Praktykuje zawodowo od 1980 roku. Obecnie pełni funkcję prorektora ds. wydziałowych i wykładowcy w WSEiT w Poznaniu. Jest wykładowcą akademickim na studiach podyplomowych pt. Estetyka twarzy na UM w Poznaniu od 2015 roku.

ROZMAWIA: Joanna Małecka
ZDJĘCIA: Archiwum prywatne

Wchodząc tutaj, zerknęłam na szyld. Pani gabinet ma już prawie 30 lat.
Jest już dorosły (śmiech). Mamy stałych klientów, zarówno dzieci, jak i dorosłych.

To co teraz się ze mną dzieje, to neuromasaż. Czym on tak naprawdę jest?
Neuromasaż jest delikatną i niezwykle skuteczną formą terapii w zaburzeniach psychosomatycznych i neurologicznych. Kiedy w latach 90. świat mówił o funkcjach powięzi, w Polsce nikt się tym tematem nie interesował. Miałam przyjemność w tamtych czasach uczyć się od Stanleya Rosenberga, amerykańskiego fizjoterapeuty i osteopaty, który w Danii miał swoją klinikę i co jakiś czas przyjeżdżał do naszego kraju. Kiedy mówił o tkance łącznej, otwieraliśmy szeroko oczy. Wskazywał na to, jak ważna jest i jak należy o nią zadbać. To mnie zafascynowało.

Na czym polega taki neuromasaż?
Polega na delikatnej manipulacji i uciskaniu punktów w obrębie połączeń kości twarzo- i mózgoczaszki, i tkanek miękkich. Istotą zabiegu jest rozluźnienie struktur łączno-tkankowych, przywrócenie optymalnej dla odbiorcy neuromasażu symetrii twarzy. Codzienna dynamika we wszystkich obszarach życia może generować poczucie zmęczenia, stresu, który zmienia ekspresję mimiczną twarzy. Pojawiający się utrwalony grymas na twarzy sygnalizuje zmiany w uwodnieniu skóry, w dalszym etapie zmiany w napięciu mięśniowym. Celem zabiegu jest przywracanie stanu równowagi organizmu, co pozwala na uwolnienie się od dotychczasowych dolegliwości natury psychosomatycznej. Oznacza to przywrócenie ślizgu tkankowego, poprawy mikrokrążenia, przewodnictwa nerwowo-mięśniowego, drenażu tkankowego. Poprawa kolorytu skóry, dotlenienie tkanek i przywrócenie plastyczności mięśniom wyrazowym twarzy dają poczucie przywrócenia zdrowia i urody. Końcowo ma to spowodować przywrócenie niezachwianej równowagi fizyczno-emocjonalnej będącej definicją stanu zdrowia. Warto pamiętać, że na taką poprawę pracuje również odbiorca neuromasażu. Autotrening oddechowy i techniki automasażu utrzymują zamierzony efekt.

Pod pojęciem neuromasaż kryje się pewnie dużo nauki.
Oj tak. Moja przyjaciółka Magda Kordylewska, lekarz laryngolog, powiedziała mi kiedyś, że skoro ta dziedzina jest mi bliska i się nią zainteresowałam, powinnam nauczyć się neurofizjologii. Przynajmniej jej podstaw – poznać dokładnie twarzoczaszkę, mózgoczaszkę, zobaczyć, jak funkcjonują wolne zakończenia nerwowe a następnie, wykorzystując techniki czaszkowe ze zrozumieniem funkcjonalności z przewodnictwa nerwowo mięśniowego, pomagać ludziom. Oczywiście dzisiaj istnieją różne koncepcje terapii manualnej w tkankach miękkich, ale ja opieram się na rozluźnieniu powięziowo-mięśniowym.

Po co?
Chodzi o to, żeby uaktywnić albo udrożnić środowisko łącznotkankowe, by receptory czucia powierzchownego odbierały w sposób właściwy bodźce ze środowiska zewnętrznego. Żeby człowiek potrafił wyrażać emocje w sposób właściwy, żeby nie spinać żuchwy i nie paraliżować mięśni twarzy. Druga grupa osób, to pracujący przy komputerze. Takie osoby mają odwodnioną skórę, zwłaszcza w okolicach powiek. Oczy bolą, pieką, czujemy, że coś jest nie tak. Moim zadaniem jest uwolnienie napięć powięziowo-mięśniowych u podstawy czaszki, umożliwiając w ten sposób drenaż tkanek. Dopiero potem przychodzi z pomocą kosmetolog i wdraża odpowiednie kosmetyki. Poza tym nikt z nas, Pani pewnie też, nie lubi mieć suchej, wrażliwej skóry twarzy.

Oj nie, a to dzieje się latem, kiedy jest gorąco i zimą w mroźne dni.
No właśnie. Kremy pomagają tymczasowo, a problem leży wewnątrz, w tkankach. Pracując technikami czaszkowymi i neuromasażem potrafię uwodnić tkanki głębokie. Dzięki temu mamy lepszy metabolizm komórkowy. Jednym z głównych nerwów czaszkowych jest nerw błędny. Torując oddechem i ćwiczeniami szlak nerwu błędnego, wpływamy na poprawę oddechu, pracujemy nad nauką czucia własnego ciała, odczuwania stanów wewnętrznych, rozluźniamy mięśnie. Twarz jest odzwierciedleniem naszej intymności. Czasami jesteśmy bardzo ekspresywni i wszystko mamy na niej wypisane. Ale w swojej pracy doświadczam sytuacji, kiedy pacjenci czy klienci nie potrafią wyrażać emocji. Wówczas jest to wyzwanie dla obu stron, by połączyć poprawną motorykę mięśni z chęcią wyrażania emocji.

Ucieszyłabym się bardzo.
No właśnie. I teraz proszę sobie wyobrazić, że wskutek napiętych mięśni żwaczy, nie potrafi Pani wykrzesać z siebie nawet grymasu zadowolenia.

To musi być straszne uczucie.
Jest. Rozluźnienie mięśni mimicznych twarzy umożliwia łatwiejszą egzystencję społeczną. I nad tym też pracuję z ludźmi. Bliska jest mi koncepcja świata ponowoczesnego Zygmunta Baumana. Jesteśmy niewolnikami swoich wyborów i nie zawsze jesteśmy przygotowani na konsekwencje tych wyborów. Każdy dzisiaj musi być odpowiedzialny, dorosły. Wydaje mi się, że przez dostosowywanie się do dynamicznych zmian, które dotykają nas w obecnej rzeczywistości, wzrasta w nas niepokój. Do tego dochodzi wykonywanie zadań w określonym czasie. Jesteśmy zestresowani, żwacze spinają się, boli nas głowa. Dzisiaj antidotum i terapią na pracę statyczną jest właśnie neuromasaż. Nieustanna praca w napięciu barkowym, sztywność szyi spowodowana pracą w jednej pozycji, prowadzi do wielu zmian i nieprawidłowości. I zanim to zajdzie za daleko, możemy skorygować te zmiany. Pod warunkiem, że ja pracuję tutaj, a Pani w domu.

Komu Pani pomaga?
Kobietom, mężczyznom, dzieciom. Ludziom świadomym, którzy wiedzą choćby to, że stres wywołuje u nich potliwość rąk czy zaczerwienienie twarzy. Pracujemy nad tym, by niwelować efekty stresu. Jeśli problem trzeba rozwiązać na poziomie lekarza – odsyłam do specjalisty. Pomagam pacjentce po terapii sterydami, której przywracam prawidłowy owal twarzy. Wspieram prawidłowe funkcjonowanie mięśni głowy i szyi. Likwidujemy tutaj stres, pomagamy pacjentom wrócić do równowagi. W dzisiejszych, zabieganych czasach to bardzo ważne.

Ja czuję się u Pani zaopiekowana i odpoczywam.
Wielokrotnie to słyszę (śmiech). Cieszę się bardzo, że jest Pani u mnie dobrze. Wie Pani, wiele razy słyszałam od klientów, że czują się tutaj zaopiekowani.

Pani neuromasaż wspomaga też leczenie bruksizmu.
Jeśli mamy wadę zgryzu albo duże zmiany w odcinku szyjnym nie ma możliwości, żebym zrobiła coś za stomatologa czy ortodontę. Bruksizm to napięciowe zmiany mięśni żwaczy. Jeżeli ma charakter czynnościowy i jest zdiagnozowany, to oprócz stosowania zaleceń lekarza prowadzącego, warto przyjść na neuromasaż, by rozluźnić mięśnie układu żucia, w których występuje olbrzymie napięcie. Skutkuje to przemieszczaniem się żuchwy, a tego chcemy uniknąć.

Napisała Pani książkę „Neuromasaż. Zdrowie i estetyka twarzy”.
Tak i ukazała się dzięki wielkiej przychylności i życzliwości ze strony uczelni, w której mam przyjemność pracować – Wyższej Szkoły Edukacji i Terapii w Poznaniu. Jestem z tej książki szalenie dumna. Zawiera tajniki pracy mojego gabinetu, podpowiedzi i rozwiązania dla kosmetologów w holistycznym podejściu do zdrowia. W napisaniu tej książki pomogło mi kilku specjalistów, którym z tego miejsca serdecznie dziękuję. Chciałabym, żeby kosmetolodzy spojrzeli na człowieka przez pryzmat struktury powięziowo-mięśniowej, wrażliwości nerwowej, bo dzisiaj klienci tego potrzebują.