Witamy w kwietniu! Najnowszy numer SUKCESU jest już dostępny 🌞 zapraszamy do lektury najpopularniejszego magazynu lifestylowego o Poznaniu 🌞  

Organizator:

Oceniamy płyty po okładkach, czyli Konkurs 30/30

12.07.2022 17:59:04

Podziel się

Do końca lipca w Galerii na Dziedzińcu Starego Browaru można oglądać wystawę trzydziestu najlepszych okładek płytowych wyłonionych w ósmej edycji Konkursu 30/30. Organizatorem wydarzenia jest Wydawnictwo Miejskie Posnania, a jego dyrektorka – Katarzyna Kamińska – opowiada nam, jak ocenia się grafiki, które związane są z muzyką.

ROZMAWIA: Anna Skoczek
ZDJĘCIE: Sławomir Brandt

To już ósma edycja konkursu na najlepszą okładkę płytową, a oceniane są okładki płyt wydanych w roku poprzedzającym konkurs. Czyli można powiedzieć, że jest to cały zestaw okładek z drugiego roku pandemicznego.
To niewątpliwie płyty z czasu, kiedy pandemia stała się już w pewnym sensie naszym chlebem powszednim. Nie przełożyło się to jednak na liczbę zgłoszeń. Możemy nawet powiedzieć, że poprzedni rok nie był szczególnie owocny, ale udało nam się wybrać spośród wszystkich zgłoszonych okładek finałową trzydziestkę.

Nie bez znaczenia jest też to, że z roku na rok wydaje się coraz mniej płyt.
Oczywiście – nieco przekornie – można powiedzieć, że płyta jako przedmiot wychodzi z użycia. Jest zastępowana przez platformy, na których odtwarza się muzykę. W wielu domach nawet nie ma już odtwarzaczy płyt. To jedna strona medalu. Druga jest taka, że płyty winylowe wracają w wielkim stylu. Coraz więcej osób je kolekcjonuje, a sami artyści decydują się na wydanie swojego materiału na tym nośniku ze względów prestiżowych. To namacalny dowód ich twórczości.

W tym roku do konkursu zgłoszono siedemdziesiąt okładek.
W najlepszych latach odbieraliśmy nawet 200 zgłoszeń. Nie trudno zauważyć, że to jednak jest pewien regres, ale aż tak bardzo się tym nie przejmujemy. W tym roku ogłoszenie konkursu i czas zbierania zgłoszeń przypadły na moment wybuchu wojny. Spowodowało to przynajmniej chwilową zmianę priorytetów. To również kwestia zmieniających się uwarunkowań funkcjonowania artystów na rynku muzycznym. Dlatego nie boimy się wprowadzania zmian w samych zasadach konkursowych.

Jakich zatem zmian możemy się spodziewać w kolejnej edycji?
Do tej pory pozostawialiśmy inicjatywę zgłoszenia okładek potencjalnym uczestnikom: twórcom okładek, wydawcom, wytwórniom, przedstawicielom środowiska muzycznego – o ile nie są bezpośrednio związani z jury. Jednak coraz częściej jurorzy widząc zgłoszenia mówili o bardzo dobrych projektach okładek, które ukazały się, ale nie zostały zgłoszone. Doszliśmy do wniosku, że od kolejnej edycji damy możliwość zgłoszeń również członkom jury. Przemyślenia wymagają jednak zasady głosowania jurorów na poszczególne okładki, żeby nie dochodziło do niezręcznych sytuacji.

Kto zasiada w jury?
Jury jest bardzo liczne, bo składa się z 15 osób, a to dlatego, że konkurs jest interdyscyplinarny. Okładka płytowa jest ilustracją do materiału muzycznego, ale jest to także dzieło sztuki użytkowej. Zależy nam na tym, żeby przy konkursie pracowały największe autorytety, osoby doświadczone, takie które mają już na swoim koncie nagrody i są liderami w tej dziedzinie. Taką osobą jest z całą pewnością Grzegorz „Forin” Piwnicki, który – nawiasem mówiąc – również jest jednym ze zwycięzców naszych poprzednich edycji. Mamy w składzie również Rafała Wechterowicza, świetnego grafika projektującego płyty, ale nie tylko. W jury zasiadają też dziennikarze muzyczni. To spektrum jest rzeczywiście duże, ale dzięki temu kompetencje jury są wysokie.

Posiedzenia jury bywają burzliwe?
Oczywiście, bo reprezentujemy różne punkty widzenia. Ja najczęściej zabieram głos, kiedy rozmawiamy o nagrodzie za edytorstwo. Jestem wydawcą, więc oceniam właśnie tę warstwę. Nie ośmielam się jednak oceniać strony graficznej, w takim stopniu, w jakim robią to graficy. Podczas dyskusji każdy coś wnosi, a do tego często nakładają się nasze osobiste gusty i, dodatkowo, upodobania muzyczne.

Bywa burzliwie, szykują się zmiany, ale konkurs będzie trwał…
Na pewno i to nie tylko dlatego, że osobiście bardzo go lubię. Przy okazji takich wydarzeń warto podkreślać, że Poznań nadal jest ważnym ośrodkiem designu. Mamy Uniwersytet Artystyczny, z Poznania wywodzi się School of Form – dziś z siedzibą w Warszawie, mamy inne ośrodki zajmujące się kształceniem artystów plastyków. W sferze sztuk wizualnych mamy wiele do powiedzenia i do pokazania. W to wszystko idealnie wpisuje się nasz Konkurs 30/30, którego uwieńczeniem jest zawsze wystawa.

Gdzie można ją zobaczyć?
W Starym Browarze, gdzie na ścianach wiszą przeskalowane okładki w wersji 150x150 cm. Robi to piorunujące wrażenie. Kiedyś był jeszcze kącik, w którym można było odsłuchiwać płyty, ale z uwagi na pandemię zrezygnowaliśmy z tego rozwiązania. Na wystawie pojawią się natomiast QR-kody, dlatego zachęcamy do wzięcia ze sobą telefonów i słuchawek. Każdy odwiedzający będzie mógł odtworzyć muzykę na własnym urządzeniu i skonfrontować okładkę z muzyką.

Skąd w ogóle pomysł na konkurs?
Konkurs został zainicjowany 8 lat temu przez dwie osoby. Pierwszą z nich był Rosław Szaybo. Wybitny grafik, który w dziedzinie projektowania okładek płytowych, plakatów i ogólnie projektowania graficznego zrobił ogromną karierę również poza granicami Polski. Był związany z Poznaniem, bo właśnie tu się urodził, tu spędził pierwsze lata swojego życia. Podczas współpracy widziałam, że chętnie tutaj wracał i dobrze się tutaj czuł. Był przewodniczącym jury, naszym wielkim autorytetem. Zmarł w 2019 roku, ale zawsze bardzo ciepło Go wspominamy. Drugą osobą, która nadała siłę napędową temu wydarzeniu, był zastępca dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Miasta – Marcin Kostaszuk, który również jest członkiem naszego jury.